niedziela, 28 grudnia 2014

Seventeen

Ostatni miesiąc był dla mnie bardzo męczący. Miałam różne poprawki do matury, zajęcia dodatkowe i szkołę dla modelek. Przez to musiałam cały czas chodzić na szpilkach. Było to dla mnie bardzo niekomfortowe, ponieważ w szkole poruszałam się wolno.  Dużo się w sumie zmieniło. Kilka razy całowałam się z Harry'm. Jak było? Cudownie! Mmm... on ma takie miękkie, malinowe usta. Z jego warg czuć ostry, miętowy zapach, który umila pocałunek. Niestety, dalej się tylko przyjaźnimy, ponieważ znalazł sobie dziewczynę- Dianę, ale zdradza ją całując się ze mną, a ja nie potrafię mu się oprzeć. Diana jest także modelką, ale bardzo chudą.
Teraz przyznam wam się do czegoś. Zakochałam się bez pamięci w Harrym. Codziennie marzę o nim, jednak wiem, że nigdy nie będziemy razem
Bardzo często spotykam się z Gemmą, która wie o moich uczuciach do jej brata. Ciągle ma nadzieję, że będę jej bratową. Ona jest optymistką, a niestety realistą.

                                ***
Za chwile występie w moim pierwszym pokazie mody. Bardzo się denerwuje, ponieważ mam dwa wyjścia.  Jak na pierwszy raz jest doskonale.  Harry siedzi na widowni więc to dodaje mi sił. Reżyserka zaczyna wyliczanie do mojego wyjścia..
3...2...1... wychodzisz!
Całą trema uciekła w zapomnienie. Liczę sie tylko ja, wiem, że wszyscy patrzą tylko na mnie. Nie ma szansy abym się przewróciła. Czuję na sobie spojrzenie wielu mężczyzn, w tym jedno głębokie, szmaragdowe. Po pokazie muszę iść na afterparty. Praktycznie cały czas towarzyszy mi Harry. W pewnym momencie postanawiamy jechać do niego i pooglądać jakiś film. Niespodziewanie zaczynamy się bardzo namiętnie całować i kończy się to...


Hej hej!  Znowu zawaliłam.  Rozdział do dupy ! Czuję, że zawiodłam. Jak tam po świętach?  + Szczęśliwego Nowego Roku!   :**

CZYTASZ =KOMENTUJESZ!

M.

środa, 19 listopada 2014

Sixteen

O cześć!?- zapytałam zdziwiona. - Pewnie przyszedłeś do taty?
- Oj Lilii skleroza! Przecież pisałaś mi, że masz mi coś ważnego do powiedzenia, więc przyszedłem, znaczy się przyjechałem.- dopiero teraz mi się przypomniało, że miałam mu opowiedzieć o plastikach. Uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło i wpuściłam Harry'ego do domu. - Faktycznie miałam ci coś powiedzieć, ale nie sądziłam, że potraktujesz to poważnie.
- Ja wszystko traktuje poważnie!- odpowiedział "wyniośle". Dlaczego zrobiłam to w cudzysłowie? Otóż Styles chciał aby zabrzmiało to dorośle, a wyszło tak, że miałam z niego bekę cały wieczór. Opowiedziałam mu całą dzisiejszą historię z blondyneczkami. Pękał przy tym ze śmiechu. Od razu chciał zobaczyć ich zdjęcia na facebooku. Poszłam więc po mojego laptopa do  pokoju, a następnie wróciłam do Harry'ego. Gdy je ujrzał udusił by się sokiem, który właśnie pił.
- Haroldzie, najdroższy, żyjesz?!- zapytałam z udawanym przejęciem.
- Co się śmiejesz! Będę miał uraz do końca życia! - powiedział zrozpaczony, jednak dalej nie przestawał kaszleć.
- Dlaczego?
- Bo UFO wraz z kosmitami zobaczyłem!- nie no teraz to mnie rozwalił.
- Przecież to są takie piękne kobiety, naturalne! - udawałam przejęcie.- Co ci się w nich niby nie podoba?!
- Hmm pomyślmy...-udawał, że się zastanawia.- Hmm...wszystko. Przecież one się kompletnie nie nadają.
- No dobra, teraz tak na poważnie, też im tak powiedziałam tyle, że delikatniej.
- No, ale proszę cię, ile one mają w ogóle wzrostu?- zapytał.
- Nie wiem, około 165 centymetrów.
- A ile modelka powinna mieć? - pytanie retoryczne.- 175 centymetrów minimum. Po drugie modelki są naturalne, a nie całe w botoksach i sztucznych błyskotkach.
- Masz rację. No, ale zmieńmy temat. Oglądamy jakiś firm?- zaproponowałam.
Ogladamy film^^
- Okey, to ją przygotuje film, a ty przekąski.
Pomaszerowałam do kuchni, zrobiłam popcorn, przesypałam żelki i chipsy do miski. Wyciągnęłam jeszcze krążki ryżowe, jogurty i pokroiłam pełno owoców:  maliny, truskawki, brzoskwinie,  jagody, banany, mango i ananasy. Nalałam soku do dwóch dużych szklanek i poszłam do salonu. Gdy Harry zobaczył to co przygotowałam to mu oczy z orbit wyszły.
- Ty to sama zrobiłaś?- zapytał niedowierzając.
- No? To co oglądamy? - zapytałam, bo byłam ciekawa co wymyślił. Oby jakiś horror, bo nie cierpię smętnych romansideł i dramatów.
- "Anabell"- podobno jest fajne- odpowiedział.
- Mam nadzieję, że tak, bo jak nie to nie żyjesz! - ostrzegłam go. No bo przecież ja Liliana Miko nie będę oglądać żadnych gówien.
- No ale w komentarzach pisali, że jest super. Dodamy fotę na twittera.
- Okey, ale ty wstawiasz.- Harry przytaknął. A następnie zrobił zdjęcie. Potem dodał jeszcze podpis:
" Oglądamy film^^"

Jak się potem okazało film był cudowny. Około 24:00 Harold  pojechał do sobie do domu, a ja wzięłam prysznic. Potem poszłam spać.

No i jest rozdział! Powróciła mi wena na to opowiadanie!
M.

CZYTASZ =KOMENTUJESZ!

piątek, 14 listopada 2014

Fifteen

Gdy kolejnego dnia wróciliśmy do Polski, moim oczom od razu ukazało się pełno gazet z moim udziałem. Od razu kupiłam kilka, bo przecież muszę wiedzieć co o mnie piszą, a znając brukowce to na pewno same brednie. Trzy brukowce, trzy tytuły:

,,Nowa zabawka Harry'ego Styles!"

,,Piękność na pokazie Carla Lagelfelda."

,,Tajemnicza dziewczyna z bogiem."

Ten ostatni tytuł spowodował u mnie fale takiego śmiechu, że wszyscy ludzie przechodzący koło nas dziwnie się na nas gapili. Potem jeszcze Harold odwiózł mnie do domu. Od progu czekał na mnie tata z Alice. Oboje mnie bardzo mocno uściskali, a następnie przy obiedzie kazali opowiadać jak było. Opowiedziałam im wszystko ze szczegółami, a następnie poszłam do mojego pokoju gdzie wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w luźne ciuchy i napisałam do koleżanki z klasy, aby podała mi wszystkie notatki. Było ich tak dużo, że przepisywałam je do późnego wieczora. Następnie coś jeszcze powtórzyłam, żeby znowu pały nie dostać, bo w ostatnim czasie trochę się ich nagromadziło. No właśnie musze je poprawić...

                      
D/+D/D/+DNastępnego dnia musiałam wstać i iść do szkoły. Tak bardzo mi się nie chciało, ale musiałam. Podejrzewam, że wszyscy się teraz będą na mnie gapić z powodu tych głupich gazet. Szybko wstałam z łóżka, wzięłam lodowaty prysznic. Założyłam moje szare dresy z niskim krokiem, zwykły T-shirt, na to bluza. Na nogi założyłam Air Maxy. Makijażu nie robiłam wcale, ponieważ mi się kompletnie nie chciało. Śniadanie też sobie odpuściłam. Wsiadłam do mojego samochodu i od razy pojechałam do szkoły.  Powolnym krokiem wysiadłam z auta i weszłam do szkoły. Od razu pełno spojrzeń skierowało się na mnie. Czułam się z tym bardzo niekomfortowo, dlatego też postanowiłam iść jak najszybciej do mojej szafki, a potem pod salę lekcyjną. Nagle dostałam SMS-a.
________________
Od Harold:
------------------
Hej Królewno!  Co robisz?
________________________
Uśmiechnęłam się na tą wiadomość i już chciałam odpisać, gdy nagle poczułam, że ktoś obok mnie stoi. Podniosłam głowę i zobaczyłam plastiki z mojej szkoły. Wszystkich bym się spodziewała, ale nie ich.
- Cześć Liliana. Co tam u ciebie? - zapytała ich jakby przywódczyni.
- Część? To wy w ogóle znacie moje imię?
- Co to za pytanie? ! Od przedwczoraj mówi o tobie cała Wielka Brytania! - wykrzyknęła jedna z nich. Mhm...chcą być modelkami...przejrzałam je.
- No i co z tego, że o mnie mówi?- spytałam udając głupią.
- Jak to co jesteś sławna!
- Matko, co z tego?- to jest właśnie typ dziewczyn, które lecą tylko na kasę.
- No wiesz, jak ty masz być modelką, to może nam też byś coś załatwiła.- Chacha...myślałam, że się posikam ze śmiechu.
- No wiecie...-próbowałam powstrzymać śmiech.- ale to mój tata ma agencje i to on wyszukuje modelki, nie ja. Ja tam tylko pracuje.- odpowiedziałam w końcu. Na szczęście zadzwonił upragniony dzwonek, dlatego szybko weszłam do klasy. Gdy nauczycielka odwróciła się do tablicy szybko odpisałam Harry'emu.
" Jestem w szkole. Muszę ci coś ważnego opowiedzieć, spotkamy się potem? "
Dalszą część lekcji już nie pisałam nic do Harry'ego, ponieważ musiałam słuchać nauczycielki, bo brała dziś każdego do odpowiedzi. Po wszystkich lekcjach pojechałam do domu, zjadłem obiad, odrobiłam lekcje, a następnie przyjechał niespodziewanie Harry...

Yeah! Napisałam nowy rozdział. Jest dłuższy od poprzedniego, ponieważ pisałam go na telefonie, a jak pisze na laptopie to muszę skracać, bo mam klawiaturę popsutą. Ten rozdział pisałam z ogromną weną i mam nadzieje, że się spodoba.


CZYTASZ =KOMENTUJESZ!

wtorek, 11 listopada 2014

Fourteen

Pierwsze wyjście z limuzyny.  Do moich oczy docierają flesze aparatów. Przez moment czuje jakbym straciła wzrok. Jednak po chwili oprzytomniałam, gdy Harry pociąga mnie za rękę na czerwony dywan. Stajemy pod ścianą. Robią nam pełno zdjęć. Po chwili jesteśmy w końcu wolni. Idziemy do budynku w którym odbywa się pokaz. Siadamy na swoich miejscach i czekamy na pokaz.

- Uf, nareszcie nas wypuścili. Ty masz tak na każdym pokazie? - zapytałam. Przecież jak on tak zawsze, to on ma pewnie tak słaby wzrok, że soczewki nosi. 
- No, już sie przyzwyczaiłem do tych fleszy.
- Bo pewnie soczewki nosisz!- odpowiedziałam. Niech już nie kłamie.
- Przecież ja żadnych soczewek nie nosze!
- Tia kłam dalej.- powiedziałam pod nosem.
- O. Zobacz pokaz się zaczął! Oglądaj. - Nie odpowiedziałam już na jego słowa, ponieważ zaczęłam oglądać pokaz.  Nie dosyć, że były tam same sławne modelki, to jeszcze te kreacje. Długie, krótkie, wąskie, szerokie, sukienki, spodnoczki, spodnie. Po prostu bajka. Oj ile bym oddała aby chociaż jedną znalazła się w mojej szafie.

Dobra... mam już postanowienie: Pójdę w pokazie Carla Lagelfelda.

Po pokazie odbywał się bankiet, na którego koniecznie musieliśmy iść. Czułam się tam bardzo niekomfortowo, ponieważ miałam wrażenie, że odstaje od tych wszystkich modelek. One takie piękne, wysokie, chude, a pomiędzy nimi ja- niczym się niewyróżniająca. Podeszliśmy do stolika, przy którym siedzieli kompletnie nieznani ludzie.
- Lili, to moja siostra Gemma.- przedstawił mnie prześlicznej dziewczynie. Kojarzyłam ją z pokazu, bowiem prezentowała jedną z najważniejszych kreacji, a dokładnie długą, klasyczną suknię. Wyglądała po prostu prześlicznie.
- Cześć! Jestem Gemma! Dużo o tobie słyszalam.- przedstawiła się.
- Mam nadzieję, że same dobre rzeczy.
- No pewnie!- już polubiłam tą dziewczynę za jej energię.
- A tak w ogóle to super ci poszło na pokazie...
Tak rozpoczęły się nasze rozmowy. W sumie to się zaprzyjaźniłyśmy.

Po powrocie do hotelu od razu poszłam spać.




Znowu zawiodłam...wiem, ale rozdział jakiś jest.
M.

środa, 29 października 2014

Thirteen


Teraz szykuje się na śniadanie z moim ukochanym. Powoli rozczesuję moje włosy, aby potem je ładnie ułożyć. Do tego wybrałam na szybko jakiś strój, założyłam buty i wyszłam z pokoju.

F/+F/+E+/EEF/     Kolejny dzień  w Mediolanie. Dzisiaj jest pokaz Carla Lagelfelda, potem gala, a kolejnego dnia już wylatuję z powrotem do mojej ukochanej Wielkiej Brytanii. Nie wiem czemu, nie wiem z jakiego powodu,  ale w ogóle nie jest mi już smutno na myśl o zerwaniu z Bradem. Uświadomiłam sobie, że pomiędzy nami już od dawna nie było tej chemii i byliśmy ze sobą tylko z przyzwyczajenia. Teraz moją  głową sercem i duszą zawładnął pewien przystojniak w kręconych włosach i zielonych tęczówkach jak u kota. Przeklinam siebie za to, że się w nim zakochałam, ponieważ po pierwsze jest on moim szefem, a po drugie on mnie nie kocha  -.-

                                                                              ***
 Powolnie zakluczyłam do i powlekłam się do windy. Kliknęłam napis „PARTER” i zjechałam. Gdy znalazłam się w holu, który prowadzi do jadalni zauważyłam tą recepcjonistkę, która wczoraj nie mogła się napatrzeć na mojego towarzysza. Mierzyła mnie teraz przenikliwym i pełnym zazdrości wzrokiem. Kilkoro młodych, a nawet przystojnych mężczyzn gapiło się na mnie z oczami pięciozłotówek. Pokierowałam się do jadalni. Od razu zaczęłam się rozglądać po sali, aby ujrzeć brązową czuprynę mojego szefa. Gdy go ujrzałam od razu podeszłam i dałam mu buziaka w policzek:

- Witam kochanego szefa!- uśmiechnęłam się, gdy już zajęłam miejsce przy stole.
- A dzień dobry! Jak się spało?- zapytał się słodko,  patrząc na mnie przenikliwym spojrzeniem. Człowieku, co się tak gapisz?
-  Świetnie, a tobie?
- Okey. Co byś zjadła?- zapytał mnie zmieniając temat. Zaczęłam się zastanawiać.
- Więc…więc…więc…chcę…chcę…- przeglądałam kartę i nie mogłam się zdecydować.- Chcę jogurt z owocami i muslii. – chłopak pstryknął palcami, a już po chwili stała przed nami kelnerka, która jak zwykle gapiła się na Harrego. Gdy przyjmowała zamówienie tak się zaczęła jąkać, że z trudem powstrzymywałam śmiech. Żeby mieć taką podnietę…bez przesady!

Po kilku minutach dostałam moje zamówienie. Gdy jadłam cały czas pisałam z koleżanką, przez co Harry siedział cały czas z miną dziecka, które nie dostało lizaka. *-*

- Halo ja tu jestem!- nie wtrzymał. Postanowiłam go podenerwować.
- Naprawdę nie wiedziałam.- odpowiedziałam z ironią, nawet nie spoglądając na niego. Cały czas wpatrywałam się w ekran mojego IPhona 6. 
- Jeju... no przecież siedzimy razem przy stole więc może byśmy normalnie porozmawiali jak ludzie, a nie że tylko siedzisz z nosem z telefonem -.-
- No dobra, już dobra!- schowałam telefon i spojrzałam na szefa.- Więc o czym chcialbyś porozmawiać?
- No nie wiem, Na przykład o pokazie?- zaproponował.
- A coś nie tak z pokazem?
- Kurwa, Lili porozmajmy jak ludzie! 
- No przecież rozmawiamy.
- Co na przykład ubierasz.
- Strój.
- Jaki?
- Mój.
- Dokładniej...
- Własności Liliany :)- Uśmiechnęłam się wrednie.
- Wiesz co, ja wychodze, bo muszę się przewietrzyć.- odpowiedział i wstał od stolika.
- To szerokiej drogi!- powiedziałam i też wstałam. Poszłam do mojego pokoju wzięłam kase i inne pierdoły, i poszłam na miasto. Pochodziłam po kilku sklepach, kupiłam dwie nowe pary krótkich spodenek i trzy T-shirty, Gdy wróciłam do hotelu zaczęłam szykować się na pokaz. Na początku wzięłam prysznic, podczas którego umyłam włosy. Potem je ułożyłam i zrobiłam makijaż. Uczesałam włosy i założyłam strój, który miałam uszykowany już od kilku dni:
d/ddddCzekałam na Harrego, który miał po mnie przyjść o 17:00. Po kilku minutach przyszedł. Gdy mnie zobaczył zaniemówił.
- Jak wyglądam?- zapytałam. Przez dłuższą chwilę w ogóle mi nie odpowiadał.- Kurwa Styles powiedz coś!
- Wyglądasz jak Królowa Elżbieta!- odpowiedział.
- Wielkie dzięki... właśnie mi powiedziałeś, że wyglądam staro i mam pełno zmarszczek -.- - ten debil to potrafi mi popsuć humor.
- Ale mi nie o to chodziło! Wyglądasz jak księżniczka :D - wytłumaczył,- Chodź, bo się spóźnimy.- powiedział i pociągnąl mnie za rękę. Wyszliśmy z hotelu, zwracając uwagę wszystkich. Wsiedliśmy do limuzyny i pojechaliśmy na pokoaz...

Tak, tak wiem... znowu nawaliłam! Tak bardzo was przepraszam, ale mam tyle nauki i zajęć, że nie mam czasu nic pisać. Dodatkowo nie mam weny -,- Nareszcie dodaje rozdział i mam nadzieję, że się/ wam spodoba choć i tak to nie jest to na co mnie stać. Pozdrawiam! M.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

sobota, 27 września 2014

Twelve

Obudził mnie dźwięk dzwonka telefonu. Byłam niesamowicie wściekła , ponieważ przerwał mi on mój przepiękny sen o księciu z bajki. Spojrzałam na wyświetlacz:  Styles :) Przejechałam po okranie i rozpoczęłam rozmowę:
- Kurwa  Styles, czy ty zawsze musisz dzwonić w nieodpowiednim momencie?- powiedziałam niemrawo.
- Też się cieszę, że cię słyszę! Szykuj się za piętnaście minut będę po ciebie! Idziemy na miasto!
- Ale mi się nie chce!- wykrzyknęłam zirytowana. Dopiero co się obudziłam i jestem zmęczona podróżą, a on mi wymyśla jakieś pojebane zwiedzanie -.-
- Jeżeli za piętnaście minut nie będziesz gotowa, to wyniosę cię z pokoju, nieważne jaki będziesz miała strój!- zagroził i się rozłączył. Ja pomyślałam „Nie zrobisz tego durniu”. Jednak po chwili spojrzałam na mój strój, który składał się ze zwykłych majtek, topu i wysokich skarpetek. Od razu wybiegłam z łóżka i pognałam do łazienki. Szybko obmyłam twarz zimną wodą. Pomalowałam oczy tuszem i podeszłam do walizki. Wzięłam jakiś tam strój, po czym szybko się ubrałam.
cssssdd
 Włosy tylko rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Spakowałam jeszcze kasę i telefon, po czym włączyłam telewizor i oczekiwałam na Stylesa.
Po kilku minutach usłyszałam puknie do drzwi, dlatego wstałam z mojego cudownie wygodnego fotela hotelowego. Po otworzeniu ujrzałam mojego szefa. Na powitanie dał mi szybkiego buziaka z policzek i pociągnął mnie w stronę windy.
- Czekaj, muszę pokój zakluczyć!- upomniałam go.

- Faktycznie.- odpowiedział, jakby było to jakimś nowym odkryciem. Po dokładnym zakluczeniu wsiedliśmy do windy i znaleźliśmy się w ogromnych holu. Podeszliśmy jeszcze do rejestracji, aby powiedzieć na wrazie co, że wychodzimy. Recepcjonistka gapiła się na Harrego jak na kawałek tortu czekoladowego. Byłam tak zirytowana tym, że nie myśląc powiedziałam:
- Kochanie chodźmy już...
 - Oczywiście- uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę.- Do widzenia!- powiedział jeszcze do kobiety, na której twarzy widniał grymas.

                                                                         ***
- Oczywiście- uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę.- Do widzenia!- powiedział jeszcze do kobiety, na której twarzy widniał grymas.
Wyszliśmy z hotelu i pokierowaliśmy się w stronę jakiejś uliczki. Nagle Harry zagadał:
-Co to było KOCHANIE?- wymówił wyraźniej wyraz „kochanie”. W tej chwili przypomniałam sobie, że przecież dalej trzymamy się za ręce.
- Jejku, no zirytowała mnie. Gapiła się na ciebie jak na tort czekoladowy i się wystraszyłam, że ciebie zje!- wyjaśniłam mu ‘’mrocznie”.
- A może ty byłaś po prostu zazdrosna?- zapytał podejrzliwie.
- Ja o ciebie? Nie przeginaj!- odpowiedziałam szybko. Kurwa… jestem o ciebie bardziej zazdrosna niż plastik fantastik o Cristiano Ronaldo!
- Dobra nie ważne… gdzie idziemy?- zapytał a mnie to kompletnie zbiło z tropu.
- Jak to gdzie idziemy?

-  No nie wiem gdzie byś chciała pójść… może jakieś zwiedzanie, co?- zaproponował, a ja przeklinałam go w myślach. Ja i zwiedzanie… to nie gra ze sobą!- No to chodź, pociągnął mnie i nie miałam nic do gadania. 
Przez dobre dwie godziny zwiedzaliśmy jakieś budynki i muzea. Nudziło mi się niemiłosiernie. Na szczęście potem Styles zabrał mnie do restauracji i humor mi się poprawił. Po zjedzeniu wróciliśmy do hotelu. Poszłam do mojego pokoju i zasnęłam.

Hej hej. Kolejny raz nawaliłam :( Nie wiem ile razy mam was jeszcze przepraszać. Zaczęłam nową szkołę i muszę się uczyć. Dodatkowo uczę się jeszcze grać na gitarze i keyboardzie. Muszę też mieć czas na odpoczynek :( Przepraszam jeszcze raz :D i macie rozdział.

Czytasz=Komentujesz!

niedziela, 31 sierpnia 2014

eleven

wyjazd z HarrymKolejny dzień w szkole był beznadziejny. Przy każdej okazji spotykałam Brada z jego nową dziewczyną. Jak się okazało była to Martha- blondyna kochająca imprezy i zabawy na jedną noc -,- Wiemienił mnie na takie coś. No, ale przestałam się tym trochę przejmować, ponieważ dziś lecę do Mediolanu z Harrym. Chacha :D Każda dziewczyna w szkole o nim gada. Lekcje dłużyły mi się niemiłosiernie. Nie mogłam już się doczekać Harrego, ponieważ był nieprawdopodobnie przystojnym mężczyzną. W końcu usłyszałam dźwięk ukochanego dzwonka, dlatego wybiegłam z klasy i popędziłam na parkinh. Ujrzałam tam jego auto i muszę przyznać, że robi wrażenie. Czarny kabriolet. On oparty o maskę samochodu otoczony zgrają nastolatek. Podeszłam do niego jakby nigdy nic. Dałam mu buziaka w policzek. Jak dżentelmen otworzył mi drzwi od samochodu, a potem sam wsiadł. Rzucił jeszcze zalotne spojrzenie dziewczyną i odjechaliśmy.
- Człowieku, przez ciebie będę miała przejebane w szkole!
- A to niby dlaczego, moja ty bogini? - zapytał Harry z cudownym uśmiechem. On ma dołeczki! Dopiero teraz to zauważyłam.
- Bo wszystkie plastiki ze szkoły się do mnie zlecą i zaczną udawać przyjaciółeczki!- odburknęłam wściekła.
- No nie denerwuj się, kotku!
- Nie jestem kotkiem!
- Dobrze myszko!- powiedział zaczepnie.
- Nie jestem żadnym szczurem!- odburknęłam zniecierpliowiona, a on zaczął chichotać. 
Po kilkunastu minutach byliśmy na lotnisku. Sprawnie przeszliśmy przez odprawę i wsiedliśmy do samolotu. Zaczęłam słuchać muzyki z mojej kochanej playlisty, aż w końcu zasnęłam. Śniło mi się, że byłam księżniczką zamkniętą przez smoka w wieży i uratował mnie książe na białym koniu, z głową Harrego. Gdy miałam go pocałować, ktoś zaczął mnie budzić.
- Kurwa...- mruknęłam.
- Lili, obudź się, wylądowaliśmy!- powiedział Harry 
- Przerwałeś mi piękny sen!- mruknęłam obrażona.
- Ojj nie marudź, przyśni ci się jeszcze raz!- mruknął i pociągnął mnie w stronę wyjścia z samolotu. Natępnie odebraliśmy nasze walizki i poszliśmy na parking, gdzie czekał na nas szofer. Pojechaliśmy do hotelu. Muszę przyznać, że robił wrażenie. Ogromne okna i cudowne zasłony. W środku było jeszcze piękniej. Skórzane kanapy i ciepłe kolory. Dostaliśmy klucze do naszysz apartamentów. Od razu po wejściu postawiłam walizki w kąt i poszłam do łazienki. Napuściłam wody do wanny, dodałam kilka relaksujących olejków i wzięłam odprężającą kąpiel. Potem ubrałam się w to:
pizamaa
Położyłam się do ogromnego łóżka, w którym zmieściło by się całe wojsko i odpłynęłam w krainę Morfeusza...


No i jest rozdział. Przepraszam, że tak późno, ale miałam okropny brak weny. Przez chwilę nawet zastanawiałam się nad usunięciem bloga, ale przecież nie mogę wam tego zrobić *-* 
Pozdrawiam.
M.


piątek, 18 lipca 2014

Ten

- Nienawidzę poniedziałków!- były to pierwsze słowa, które padły z moich ust tuż po przebudzeniu. Ja po prostu nienawidzę tak wcześnie wstawać, ponieważ jestem ogromnym śpiochem i z moim łóżkiem jestem bardzo związana. Na szczęście zostały jeszcze trzy miesiące nauki, wliczając do tego matury. Powinnam się już do nich uczyć, ale kompletnie mi się nie chce. No dobra…przyznam się, jestem zbyt leniwa. Moje rozmyślenia przerwał pewien głosik w mojej głowie, który podpowiadał, że pora szykować się do szkoły, ponieważ znowu się spóźnię, a dzisiaj mam pierwszą lekcję geografię. Uczy jej taki wredny, stary profesor, który nienawidzi spóźnień.

Leniwym krokiem podążałam w stronę łazienki. Weszłam pod prysznic, po to aby mnie orzeźwił. Gorące krople wody spływały strumieniami po moim ciele. Niby zwykły prysznic, ale pomaga oderwać się od rzeczywistości. Wylałam różany żel na moją rękę i zaczęłam go lekko wmasowywać. Potem dokładnie spłukałam i wyszłam z kabiny. Nasmarowałam się balsamem i rozczesałam włosy. Następnie zrobiłam dwie kreski enylaynerem, nałożyłam trochę pudru i tuszu do rzęs i pomalowałam usta truskawkowym błyszczykiem. Poszłam do garderoby i wybrałam ubrania na dzisiaj:

shool
Przejrzałam się jeszcze w lustrze i stwierdziłam, że wyglądam zaskakująco dobrze. Spakowałam potrzebne książki i zeszłam do kuchni. Krzątała się w niej Alice, delikatnie coś podśpiewując.
- Ślicznie śpiewasz!- powiedziałam jej z uśmiechem, po czym się do niej uśmiechnęłam.
- Ooo moją królewna już wstała! – przytuliła mnie mocniej.- I jak się spało?
- Cudownie, ale mogłoby dłużej.- odpowiedziałam z grymasem na ustach.
- Harry dzwonił żebyś nie zapomniała się spakować. Zabierze z naszego domu twoje walizki i przyjedzie po ciebie do szkoły.- powiedziała mi Alice. Jejku…jak oni się o mnie troszczą.
- Tak tak, już  wczoraj mi to uświadomił.- zaśmiałam się przypominając sobie jego słodkie SMS-y.
- Nie mogę uwierzyć, że moja mała Lilii już wyjeżdża… strasznie się do ciebie przywiązałam.- uśmiechnęła się do mnie i po raz kolejny przytuliła. – Na stole uszykowałam ci tosty z nutellą i gorące mleko. Zjedz i wypij.-
- Alice, ja mam przejść na dietę!- krzyknęłam z wyrzutem.- Ale i tak to zjem.- uśmiechnęłam się zwycięsko i usiadłam do stołu. Zaczęłam konsumować. Było naprawdę przepyszne. Gdy zjadłam dałam jej szybkiego buziaka w policzek i pojechałam do szkoły.

W szkole…

Gdy znalazłam się na parkingu szkolnym i zaparkowałam, wysiadłam z samochodu. Zauważyłam moją paczkę i mojego chłopaka. Radosnym krokiem podeszłam do nich i chciałam przytulić się do Brada, ale on mnie odepchnął.
- Liliana musimy porozmawiać.- powiedział poważnie.  Ja mu tylko przytaknęłam i odeszliśmy kawałek od znajomych.
-  Od jakiegoś czasu coraz rzadziej się spotykaliśmy, a ja zacząłem większość czasu przebywać z innymi. Poznałem pewną dziewczynę…- zaczęły gromadzić mi się łzy w oczach.
-…Chce zerwać.-powiedział niepewnie.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! – Krzyknęłam. – Ja ciebie kochałam, a ty jak poświęcałam ci mniej czasu to poszedłeś od razu pieprzyć inną! Tak naprawdę nigdy mnie nie kochałeś!- wygarnęłam mu wszystko i z otwartej ręki wstrzeliłam w twarz. On zaczął się pocierać o czerwone miejsce, a ja uciekłam. Postanowiłam odpuścić sobie lekcję ponieważ nie chciałam by widzieli mnie w takim stanie. Pojechałam do parku i usiadłam pod ogromnym drzewem. Zaczęłam płakać.

Trzy godziny później…

Wylałam na niego chyba wszystkie łzy jakie były możliwe w moim organizmie. Podczas tych kilku godzin uświadomiłam sobie, że on nie jest warty tych łez, ponieważ on się na pewno zabawia z tą swoją dziwką w najlepsze.
- Będę silna!- powiedziałam sobie na głos i wstałam z ziemi. Wsiadłam do samochodu i trochę się poprawiłam. Wróciłam do domu. Cały dzień zachowywałam się jakby się nic nie stało. Wieczorem poszłam wziąć prysznic i zmęczona płaczem poszłam spać.

No i jest kolejny rozdział! Pozdrawiam! 
M.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

poniedziałek, 14 lipca 2014

Nine

Po wejściu do domu, okazało się, że jeszcze wszyscy śpią. -No tak, przecież dzisiaj niedziela.- pomyślałam i nagle wpadł mi cudowny pomysł do głowy. Postanowiłam zrobić śniadanie. Na pewno nie będzie tak pyszne jak Alice, ale może będzie im smakowało. Aż taką fatalną kucharką nie jestem. Kiedyś nawet uczestniczyłam w zajęciach kulinarnych w szkole. Niestety, razem z moją paczką zostaliśmy wyrzuceni z sali.

Retrospekcja:

- Witam wszystkich młodych kucharzy! - powiedziała do nas kobieta w średnim wieku. Miała krótkie, blond włosy i ogromne okulary na nosie. Niestety, nie wyglądała zbyt przyjaźnie. Jej wredny wyraz twarzy wyrażał wszystko:  Jestem suką i ze mną nie zadzieraj!- Nasze zajęcia rozpoczniemy od zrobienia przepysznego dania polskiego, czyli pierogów. Dobierzcie się czwórkami i ustawcie się przy stolikach.

Ja dobrałam się wraz z Justinem, Nickiem i Kevinem. To z nimi były najlepsze kawały. 

Gdy pani zaczęła tłumaczyć jak zrobić ciasto, Nick rzucił we mnie garścią mąki.  Ja bym oczywiście nie przeżyła gdybym mu nie oddała. Tak rozpoczęła się pomiędzy nasza czwórką bitwa.  Gdy pani "suka"  to zobacZyła, to niestety się "lekko" zdenerwował. Zaczęła się wydzierać na nas.  Pieprzyła coś o tym,  że zmarnowaliśmy produkty, za które wielu ludzi oddało by życie.  Potem wyrzuciła nas z sali. Nam oczywiście w ogóle nie było smutno, ponieważ cały czas się z tego śmialiśmy. 

Koniec retrospekcji...


Gdy przypominam sobie te czasy to nadal się śmieje. Niestety, z chłopakami nie mam już kontaktu.  Każdy z nich poszedł do innego liceum i tak nasze drogi się rozeszły.  Tęsknie za nimi.

Po moich rozmyśleniach postanowiłam zrobić jajecznicę, tosty i twarożek. Na początku włożyłam kawałek masła na rozgrzaną patelnię. Następnie dodałam cebulę i kiełbasę. Na końcu dodałam jajka i dokładnie wymieszałam. Kolejnym krokiem było włożenie pieczywa do tostera. Potem zrobiłam twarożek i zaczęłam przygotowywać stół. Po tym wszystkim usiadłam na kanapie i czekałam na śpiochów. Po kilkunastu minutach usłyszałam kroki na schodach, dlatego poszłam ku nim. Zauważyłam zaspaną Elen, a za nią tatę i Alice.
- A co tutaj tak pięknie pachnie? - zapytała żona mojego tatusia.
- Postanowiłam przygotowywać śniadanie. Na pewno nie będzie takie pyszne jak twoje, ale chyba będzie wam smakować. - gdy to mówiłam wszyscy zasiedli do stołu o zaczęli konsumować.
- To jest naprawdę pyszne!- powiedziała Elen. Bardzo mnie go zdziwiło, ale nie chciałam tego okazywać, dlatego w podziękowaniu promiennie się do niej uśmiechnęłam. Jej słowa potwierdził tata.
Po śniadaniu postanowiła posprzątać Alice. Ja poszłam się przybrać z dresów, ponieważ jest niedziela. 

Gdy przypominam sobie te czasy
to nadal się śmieje. Niestety, z chłopakami nie mam już kontaktu.  Każdy z nich poszedł do innego liceum i tak nasze drogi się rozeszły.  Tęsknie za nimi.
Po moich rozmyśleniach postanowiłam zrobić jajecznicę, tosty i twarożek. Na początku włożyłam kawałek masła na rozgrzaną patelnię. Następnie dodałam cebulę i kiełbasę. Na końcu dodałam jajka i dokładnie wymieszałam. Kolejnym krokiem było włożenie pieczywa do tostera. Potem zrobiłam twarożek i zaczęłam przygotowywać stół. Po tym wszystkim usiadłam na kanapie i czekałam na śpiochów. Po kilkunastu minutach usłyszałam kroki na schodach, dlatego poszłam ku nim. Zauważyłam zaspaną Elen, a za nią tatę i Alice.
- A co tutaj tak pięknie pachnie? - zapytała żona mojego tatusia.
- Postanowiłam przygotowywać śniadanie. Na pewno nie będzie takie pyszne jak twoje, ale chyba będzie wam smakować. - gdy to mówiłam wszyscy zasiedli do stołu o zaczęli konsumować.
- To jest naprawdę pyszne!- powiedziała Elen. Bardzo mnie go zdziwiło, ale nie chciałam tego okazywać, dlatego w podziękowaniu promiennie się do niej uśmiechnęłam. Jej słowa potwierdził tata.
Po śniadaniu postanowiła posprzątać Alice. Ja poszłam się przybrać z dresów, ponieważ jest niedziela. 

Granacik
Potem związałam jeszcze włosy w luźnego kłosa na bok. Gotowa zeszłam na dół do salonu. Usiadłam obok taty i zaczęłam razem z nim oglądać filmy.  Tak zleciało nam do obiadu, na którym były piersi z kurczaka w kukurydzianej panierce, frytki i surówka. Alice gotuje po prostu najlepiej na świecie.  Ktoś może sobie pomyśleć, że przesadzam, ale ta kobieta potrafi gotować lepiej niż nie jeden szef kuchni.  Po obiedzie tata zaproponował abyśmy pojechali na zakupy do centrum handlowego, ponieważ otworzyli jakieś nowe.  Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy.

W sklepie…

- Ale tato! Ja nie chcę żebyś kupował mi wszystko na co tylko spojrzę!- buntowałam się po raz kolejny. Jeśli spojrzałam lub dotknęłam jakąś rzecz tata od razu mi ją kupował, przez co nosimy już kilkanaście moich toreb wypchanych ubraniami z najdroższych sklepów.
- Ale Lilii… tyle lat mnie przy tobie nie było, dlatego chcę abyś miała ode mnie teraz co zapragniesz.- wytłumaczył się tata i pocałował mnie w czoło.
- Jesteś naprawdę kochany, ale teraz musisz mi kupić kolejną szafę!
- Urządzę ci po prostu w domu ogromną garderobę, zgoda?- zapytał.
- Oczywiście!- powiedziałam i się mocno do niego przytuliłam. Następnie weszliśmy jeszcze do paru sklepów i znowu przybyło kilkanaście toreb.
Gdy wróciliśmy do domu wzięłam moje torby i zaniosłam je do pokoju. Nagle dostałam wiadomość:

Od: nieznany:
________________
Witaj Liliana. Tu Harry! Mam nadzieję, że ciebie nie obudziłem.
_________________

Nie wiem czemu, ale uśmiechnęłam się na tą wiadomość. Postanowiłam odpisać: Ale na początku zapisałam sobie jego numer w komórce.

Do: Styles
________________
Hej! To chyba oczywiste, że mnie nie obudziłeś. Jest dopiero 21.
________________

Po chwili dostałam odpowiedź:

Od: Styles
________________
No faktycznie. Chciałem ciebie poinformować, że pojutrze wyjeżdżasz razem ze mną do Mediolanu na pokaz. Muszę cię pokazać w końcu światu:
_______________

Uśmiechnęłam się do mojego  IPhona. Jupiii…jadę do Mediolanu!

Do: Styles
_______________
Ależ oczywiście! O której wyjeżdżamy?

_______________


Po chwili dostałam odpowiedź:

Od: Styles
_______________
We wtorek po szkole przyjadę po ciebie. Walizki zabiorę z twojego domu przed wyjazdem, więc się spakuj. Kolorowych snów Lilii! Dobranoc  :*

_______________


Nie chciało mi się odpisywać na jego wiadomość, dlatego poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i poszłam spać. 

No i oto nowy rozdział! Wiem, że szybko, ale miałam wenę! Nareszcie :D

CZYTASZ=KOMENTUJESZ :P

piątek, 11 lipca 2014

Eight

Gdy przekroczyłam próg domu usłyszałam jakieś kłótnie:
- Co oni niby w tej idiotce widzą? Ona idealna? Chyba im w głowie popierdoliło!- krzyczała Elen.
- Nie mów tak o mojej córce!- krzyczał tata. Wywnioskowałam, że rozmawiają o  mnie. Podejrzewam, że Elen jest zazdrosna o to, że ja jestem w agencji. Nie rozumiem… Dlaczego ona mnie tak nienawidzi. Przecież ja jej nic nie zrobiłam i wszyscy to doskonale wiedzą. Postanowiłam przysłuchiwać się dalej rozmowie. Wiem, że brzydko jest przeklinać, ale mam to w dupie.
- To ja miałam być modelką. Wiesz jak się starałam! Ale oczywiście panna Liliana wszystko dostaje jak na tacy!
- Nie mów tak o Lilianie, ponieważ ona nie jest nic winna! Po prostu Harremu się spodobała z wyglądu i tyle! Tobą też się kiedyś zainteresuje jakaś agencja.- mówiła spokojnie Alice. Wydawałoby się, że tylko ona w tej wymianie zdać zachowywała spokój.
- Ale ja chcę być w agencji Harry’ego.- krzyknęła i wyszła z salonu. Wtedy ja weszłam.
- Hej!- powiedziałam.
Tata siedział z rękoma założonymi na głowie. Prawdopodobnie starał się uspokoić po kłótni. Alice siedziała obok niego i coś szeptała. Mimo, że nienawidziłam Elen, to nie chciałam, aby przez kłótnie jej i taty popsuły się stosunki pomiędzy wszystkimi. Nie lubię gdy ma on smutny wyraz tarzy, ponieważ wtedy ja jestem smutna.
- Co się stało ?- zapytałam. Udawałam, że nie wiem o co chodzi, ponieważ nie chcę, aby wiedzieli, że podsłuchiwałam.
- Nie przejmuj się… głupie humorki Elen. – odpowiedziała pośpiesznie Alice. Postanowiłam zaprosić do siebie koleżankę ze szkoły. Kate była szaloną blondynką o zabójczo niebieskich oczach. Bardzo ją lubiłam, ponieważ potrafiła dochować każdy sekret.
Oczywiście się zgodziła, dlatego uszykowałam chipsy, popcorn, żelki, czekoladę  i napoje. Na pewno będziemy oglądać filmy, ponieważ zawsze tak jest.
Po około trzydziestu minutach zjawiła się. Przywitałyśmy się przytulasem. Poszłyśmy do mojego pokoju rozpoczęłyśmy szukanie filmu. W końcu wypadło na horror: „Akademik”. Nigdy nie bałyśmy się tych filmów, dlatego zawsze je oglądałyśmy. Przyznam, że był trochę straszny. Potem rozmawiałyśmy z Kate na różnorodne tematy. Oczywiście opowiedziałam jej o agencji i o Harrym. Niestety, potem musiała już wracać do domu, ponieważ jutro gdzieś wyjeżdżała i nie mogła zostać na noc. Ja wzięłam prysznic, założyłam piżamę i poszłam spać.
                                                                                              ***
Kolejnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Nie wiem dlaczego, ponieważ od zawsze byłam śpiochem. Postanowiłam iść pobiegać, ponieważ muszę teraz dbać o figurę. Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę i ubrałam to:

Sport

Zabrałam jeszcze wodę i wyszłam z domu. Pobiegłam do parku i tam trwał mój jogging. Muzyka, której słuchałam dodawała mi energii. Dopiero teraz postanowiłam sprawdzić, która godzina. Gdy to sprawdzałam nagle na kogoś wpadłam. Upadłam na ziemię, a mój telefon odbił się o chodnik i się rozbił. Ściągnęłam słuchawki i powiedziałam sobie kurwa pod nosem. Podniosłam głowę i ujrzałam osobę, przez którą wydarzył się mój wypadek. Był to Harry:
- Tak bardzo cię przepraszam Lilii!- podał mi rękę, abym wstała.
- Nie no nic się nie stało.- uśmiechnęłam się do niego i poszłam po mój telefon. O dziwo nawet szybka nie była stłuczona. Włożyłam baterię i włączyłam.
- Więc co robisz tutaj o godzinie 5:30?- zapytał.
- Jest dopiero ta godzina?!- zapytałam ze zdziwieniem.
- No… nie wiedziałaś?- pokiwałam przecząco głową.- To co robiłaś?
- Biegałam.- odpowiedziałam. -  A ty?
- Ja też. To co biegamy razem?

- Okey.- odpowiedzieliśmy i pobiegliśmy dalej. Przy tym bardzo dużo rozmawialiśmy o modelingu. Dowiedziałam się sporo rzeczy. Potem poszliśmy jeszcze po kawę do Strasburg Coffee i odprowadził mnie pod samą furtkę. Pokiwałam mu i weszłam do domu… 


No witam! Jest już nowy rozdział! Pozdrawiam!

Czytasz= Komentujesz!
M.

niedziela, 6 lipca 2014

Seven

- Hej!- krzyknęłam od razu, gdy przekroczyłam próg domu.
- O hej Lilii! Już jesteś?- powiedziała Alice, która wyszła z kuchni z ręcznikiem kuchennym w ręce. Pewnie po raz kolejny coś pysznego ugotowała i teraz sprząta. Jej, jak ona cudownie gotuje. Ostatnio zrobiła taką przepyszną zapiekankę ziemniaczaną, że bym mogła jej zjeść całe naczynie żaroodporne. Może wydawać się  to dziwne, że się zakochałam w zapiekance, ale ona była po prostu wyśmienita. A co do Alice: Zastępowała mi mamę. Mogło by się wydawać, że przecież mam już mamę, więc po co mi Alice. Prawda jest taka, że mama  od mojej wyprowadzki dzwoniła tylko raz i to jeszcze z pytaniem:
-  Kiedy zabierzesz resztę rzeczy?
Przyznam się, że byłam załamana, ponieważ zawsze byłam jej oczkiem w głowie, a teraz? Tata ostatnio mówił, że widział ją na mieście z jakimś facetem. Szczerze mówiąc miałam w nosie to czy kogoś ma, czy nie.  Z rozmyśleń  wyrwał mnie głos Alice:
- Pomożesz mi nakryć do stołu?- zapytała uśmiechając się do mnie.
- Oczywiście!- odpowiedziałam i ruszyłam za nią. Wzięłam talerze z szafki i rozłożyłam na stole. Następnie rozłożyłam sztućce i było gotowe. Po chwili Alice przyniosła zapiekankę, a po domu rozniósł się aromatyczny zapach zapieczonego sera. Uwielbiam go, ponieważ jest chrupiący i smaczny.
Po chwili zawołam tatę i Elen do jadalni. Chyba poczuli ten cudowny zapach, ponieważ w niecałą minutę siedzieli już przy stole ze sztućcami w rękach. Alice nałożyła każdemu spory kawałek, ale ja ją upomniałam:
- Alice, proszę cię nie nakładaj mi tak dużo?
- Dlaczego? Zawsze smakowały ci moje obiady?- zapytała z lekkim smutkiem w głosie.
- Nie o to chodzi, że mi nie smakują, bo to nieprawda. Kocham twoje jedzenie, ale nie mogę tyle jeść, ponieważ mam dietę.- uśmiechnęłam się do nie, a ona odetchnęła z ulgą.- Gotujesz przecież najlepiej na świecie.
- Oj… nie przesadzaj.
Wtedy wtrąciła się Elen:
- Chwileczkę, po co ci dieta?- zapytała podejrzliwie. Matko jak ta dziewczyna działa mi na nerwy!/
- Harry powiedział, że mogłabym jeszcze parę centymetrów zgubić.- odpowiedziałam od razu, a ona zakrztusiła się sokiem, który właśnie piła.
- Harry?!- zapytała zdziwiona.
- No tak. Mój szef.
- Ona jest w jego agencji?- zapytała swoich rodziców.
- Tak, Harry powiedział, że idealnie nadaje się na modelkę i się zgodziliśmy. – odpowiedział tata
- A ja to niby nie jestem idealna?- burknęła pod nosem i powróciła do jedzenia.
- A no właśnie… jak było?- zapytał tata.
- No dobrze. Zmierzył mnie i zwarzył. Podpisałam umowę.
- To cudownie! Bardzo się cieszę!- klasnął z podekscytowania w dłonie tata. Podejrzewam, że Harry to jego dobry znajomy, ponieważ pozwolił mi bez niczego. Choć i tak jestem pełnoletnia, to i tak lubie go pytać o zdanie na różne tematy.

Po zjedzeniu posiłku pomogłam posprzątać Alice ze stołu, a następnie postanowiłam się przejść. Pobiegłam szybko do mojego pokoju i się przebrałam:
Błękit nieba
Włosy związałam w wysokiego kucyka i wyszłam z domu. Postanowiłam iść do parku. W międzyczasie weszłam jeszcze do jakiegoś supermarketu i kupiłam paczkę gum miętowych i puszkę ”Pepsi”.  W parku usiadłam na ławce i puściłam muzykę. Wdychałam świeże powietrze i rozglądałam się po okolicy. Po pewnym czasie otworzyłam mój gazowany napój. Po wypiciu wrzuciłam jeszcze sobie dwie gumy do buzi i chciałam wstać z ławki, ale pewien widok zwalił mnie z nóg. Zauważyłam moją mamę całującą się z jakimś facetem- młodym facetem. Postanowiłam do niej podejść:
- O cześć mamo!
- Liliana! Hej!- odpowiedziała lekko zmieszana.
- To ty masz córkę? Nie mówiłaś, że masz dzieci.- odpowiedział facet obok niej. Miał on brązowe, krótko przystrzyżone włosy, niebieskie oczy i ogólnie był w miarę przystojny.
- No wiesz… nie było okazji…- odpowiedziała lekko poddenerwowana mama.
- To może ja wam nie będę przeszkadzać! Cześć !- odrzekłam i poszłam w stronę wyjścia z parku. Kierowałam się w stronę domu…


No to macie rozdział. tym razem napisałam trochę dłuższy,bo miałam wenę :) Nareszcie...
No to pozdrowienia i do następnego xD

Czytasz= Komentujesz

czwartek, 19 czerwca 2014

Six

- Co?- nie mogłam uwierzyć. Przecież ja jestem zwyczajną dziewczyną. Ja do agencji modelingowej?! Przecież jestem zwyczajną dziewczyną. Normalną, a nie jakąś pięknością jak na przykład Kendall Jenner. Ona jest przecież śliczna, a ja?  No dobra, może trochę ładna jestem, alee… jestem i tak nieidealna.
- No po prostu.- odpowiedział Harry.- Jesteś idealna.
- No właśnie córeczko! Ty jesteś śliczna.- poparł go tata. Czy on mi się kiedykolwiek dokładnie przyglądał?  Przecież ja jestem brzydka.
- Ale tato, przecież ja się nie nadaje!
- I tu się mylisz Liliana- zaczął gadać Harry jaka to jestem oryginalna i różne inne głupoty. Przecież ja się nie nadaje. Czy ktoś to w końcu zrozumie?
- Kochanie, to co chcesz się iść jutro zapisać do agencji?- zapytał mój szanowny ojczulek.
- Mogę iść, ale i tak mnie nie przyjmą. Wstydu sobie tylko narobię.
- Wymyślasz i tyle.- odpowiedział Harry i podał mi małą karteczkę. Jak się po chwili okazało był to adres agencji do której miałam się zgłosić na podpisanie umowy. Byłam tym bardzo zadowolona, bo w końcu mam szansę zostać modelką, ale czy tak się stanie to nie wiem.
 Potem chłopak odszedł, a ja i tata porozmawialiśmy jeszcze z innymi osobami:
- Witaj Liam!- przywitał się jakiś człowiek.- a co to za księżniczka obok ciebie?
- Dzień dobry! Jestem Liliana.- uśmiechnęłam się. Mężczyzna miał dłuższe brązowe włosy i kilkudniowy zarost, Byłby nawet przystojny, gdyby nie te włosy. Postarzały go. Oczywiście bez obrazy. Przecież każdy ma swój styl.
- To jest moja córka.- odpowiedział tata.
- Ojj Liam twoja córka to po prostu milion dolarów.- zaczął mnie chwalić. I jeszcze ten jego głos… taki piskliwy. – Wyobrażasz ją sobie na wybiegu w moich sukienkach?
- Chacha- zaśmiał się mój tata.- Już Harry zaproponował, że  Lilii będzie w jego agencji. Jutro podpisuje umowę.- pochwalił się.
- To cudownie!- klasnął w dłonie.- Po szkole modelingowej będziesz chodzić w moich pokazach!- już mam dosyć tego jego głosu. Aż mnie głowa rozbolała. Tata chyba zauważył moją minę, ponieważ pożegnał się z Louisem i pojechaliśmy do domu. Poszłam szybko pod prysznic, zmyłam makijaż, rozczesałam włosy i poszłam spać.
***
Kolejnego dnia, po spojrzeniu na zegarek, okazało się, że wstałam o 10:30. Dobrze, że dziś sobota. Wstałam z mojego cieplutkiego łóżeczka i poszłam do łazienki. Załatwiłam potrzebę fizjologiczną, obmyłam twarz i wyczyściłam moje ząbki. Potem założyłam:

///////////////////////ffffffffffesws
Włosy zostawiłam rozpuszczone i zeszłam na dół na śniadanie. Byli już tam wszyscy włącznie z Elen. Jak ta dziewczyna działa mi na nerwy. Ciągle tylko mi ubliża itp. Zaczęłam jeść tosty i rozmawiać ze wszystkimi. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że miała iść do agencji. Szybko wstałam od stołu, wzięłam moją torebkę i wyszłam z domu. W między czasie kupiłam jeszcze sobie kawę z Strasburg Coffee i pomaszerowałam pod wskazany adres. Był to ogromny oszklony budynek w centrum. Przy okazji musiałam gadać z ochroniarzami, którzy po dłuższych namowach w końcu wpuścili mnie do środka. Windą wjechałam na odpowiednie piętro i podeszłam do sekretariatu:
- Dzień dobry! Nazywam się Liliana Jonas i miałam tutaj przyjść na podpisanie umowy.- przedstawiłam się młodej kobiecie około trzydziestki.
- Liliana Jonas?- zapytała,  a ja przytaknęłam.- Pan Styles powiedział, że ma pani przyjść do jego gabinetu. Zaprowadzę panią.- pokierowałyśmy się do gabinetu pana Stylesa. Kto to do cholery jest? Sekretarka zapukała i weszła. Ja czekałam przed drzwiami.
- Szefie, pani Liliana przyszła.
- Dobrze, niech wejdzie.- poznałam ten głos. To był Harrego. Jak ja mogłam zapomnieć, że to on jest szefem?
Weszłam do środka. Siedział tam w dopasowanej czarnej koszuli. Był niesamowicie przystojny.
- Cześć Liliana- odezwał się na początek.
- Dzień dobry proszę pana.

- Jaki pan?! Jestem Harry.- uśmiechnął się. Ja mu zawtórowałam. – Na początku muszę cię zmierzyć i zwarzyć. – powiedział i rozpoczął mierzenie. Okazało się, że mam 178centymetrów wzrostu i ważę 55kg. Potem podpisałam jeszcze umowę i wróciłam do domu.

Hej! Przepraszam za tak długie niedodawanie postów, ale miałam biwak i ogólnie byłam zajęta poprawianiem ocen. Wiecie jak to jest... trzeba się trochę pomęczyć, ale na szczęście oceny są już wystawione. Teraz mogę pisać rozdziały :)
Pozdrawiam...
M.

Czytasz=Komentujesz!

niedziela, 8 czerwca 2014

five

Nagle samochód się zatrzymał, a ja zauważyłam czerwony dywan. Oby tylko mój tatuś nie wpadł na pomysł aby mnie na niego wepchnąć. Mogłabym przecież przejść jakimś bocznym przejściem.
- No to chodź Lili! Przedstawię cię.- powiedział tata, a mnie zamurowało.
- Po co?- zbuntowałam się , bo naprawdę nie chciałam iść po tym cholerstwie i być na okładce jakiegoś brukowca o treści:
„NIEŚLUBNE DZIECKO LIAMA GRAYS”
- Kochanie, wszyscy muszą się w końcu dowiedzieć, ponieważ potem ktoś może wymyślić, że jesteś moją kochanką…
- Jaki chuj by coś takiego wymyślił?- zdenerwowałam się.
- Tak niestety jest i musimy temu zapobiec… to jak?- uśmiechnął się wyciągając do mnie rękę.
- Może masz rację…- zamyśliłam się.- Okey idziemy.- Podałam tacie rękę i powiedziałam sobie w duchu: Co mnie nie zabije to mnie wzmocni”
Gdy wyszliśmy z samochodu do moich oczu dobiegły światła fleszy i aparatów.
- Zaczyna się.- odburknęłam sobie pod nosem i starałam się uśmiechnąć.  Po chwili usłyszałam pełno pytań:
Liam, kim jest ta śliczna dziewczyna u boku ciebie?
Zdradziłeś swoją żonę?
Po chwili tata przemówił :
- Chciałbym wam przedstawić moją córkę. Oto Liliana.- uśmiechnęłam się do niej.
- Jak to?- zapytał jeden z dziennikarzy.
- Nie mogę wam o tym powiedzieć.- zapozowaliśmy jeszcze do zdjęć i weszliśmy do budynku. Poszliśmy usiąść na wyznaczone miejsca i czekaliśmy na rozpoczęcie pokazu. Równo o godzinie 18:00 wszystkie światła zgasły i zaczęły pojawiać się pierwsze modelki, które prezentowały się niesamowicie.  Z ogromnym zachwyceniem go oglądałam. Po ostatnim przejściu wszystkich modelek ukazał się projektant, który zaprojektował tą kolekcję- Louis Tomlinson. Następne było after party, w czasie którego prawie cały czas byłam obok taty i Alice, ponieważ nikogo tam nie znałam. Tata przedstawiał mnie różnym osobą, aż w końcu rozpoczął rozmowę z wysokim chłopakiem z burzą loków na głowie. Co będę owijać w bawełnę? Przystojny, jak cholera.
- A to co za ślicznotka Liam?- zapytał Harry. (Jego imienia dowiedziałam się po ich rozmowie)
- To jest moja śliczna córka Liliana.- odpowiedział dumnie mój tata.
- Cześć jestem Harry Styles.- uśmiechnął się.
- Liliana.
Wtedy powiedział do mojego taty:

- Idealna do mojej agencji…- zatkało mnie…


No i jest nowy rozdział! //Sorki, że mnie ponad tydzień nie było, ale jakoś nie miałam czasu pisać :)

CZY/TASZ=KOMENTUJESZ
M.

czwartek, 29 maja 2014

Four/

Tydzień później...
Już od tygodnia mieszkam u taty. Jest super. Spędzamy razem każdą wolną chwilę i znakomicie się dogadujemy. Z Alice też mam dobry kontakt. Gorzej z Elen. Na początku myślałam, że jest miła i fajna, ale myliłam się. Jest zarozumiała i wredna. Na przykład. Ostatnio, gdy przyszedł do mnie Brad, to zaczęła z nim flirtować i go podrywać. To było okropne. Nigdy bym się tego po niej nie spodziewała.  Wtedy wyszło jaką jest suką. Codziennie przyprowadza do domu nowego chłopaka. Moje rozmyślenia przerwał głos Olivera, który poinformował mnie, że jesteśmy już przed szkołą. Pożegnałam się z nim i wyszłam z samochodu. Zauważyłam moją paczkę, więc to z nimi spędziłam cały czas. Gdy wróciłam do domu, ku mojemu zdziwieniu, zauważyłam tatę siedzącego w kuchni. Poszłam się z nim przywitać. Miał dziwny i tajemniczy uśmiech na twarzy. Po chwili się odezwał:
- Mam dla ciebie niespodziankę.
- Oooo...- zaśmiałam się. - jaką?
- Zabieram cię na pokaz mody, a potem na bankiet.
- Naprawdę? - niedowierzałam. Przecież ja, taka zwykła dziewczyna na takim pokazie.
- Oczywiście! Media muszą się w końcu dowiedzieć o tym, że mam cudowną i prześliczną córeczkę. - zaśmiałam się na jego słowa i go przygotowałam. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie mam się w co ubrać.
- Ale przecież ja nie mam odpowiedniego stroju.
- Dlatego też za chwilę powinien tu być Oliver.
Pobiegłam do mojego pokoju, po to aby zapakować do portfela pieniądze i inne pierdołki do torebki.  Po chwili usłyszałam głos taty, że Oli już jest, dlatego zbiegłam po schodach. Pojechaliśmy do chyba najdroższego centrum handlowego w Londynie. Poszłam do kilku sklepów, aż w końcu znalazłam idealną. Potem dobrałam jeszcze buty i dodatki. Zadowolona z zakupów pojechałam do domu. Tam zaczęłam przygotowania. Na początku prysznic i dokładne umycie włosów. Potem makijaż i na końcu założenie stroju.
////////////v/////////dfvf
Nie przechwalając się za bardzo powiem, że wyglądałam naprawdę zjawiskowo. Zeszłam do Alice i taty, i pojechaliśmy na miejsce pokazu.

No i napisałam!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ///////

niedziela, 25 maja 2014

Three

Olivier otworzył mi drzwi i zaprowadził do domu. Gdy weszłam do zaparło mi dech w piersiach. Znajdowałam się w przestronnym holu, z którego widać było ogromny salon. Na ścianie wisiał ogromny, plazmowy telewizor, który dawał temu wnętrzu nutkę nowoczesności. Były również dwie skórzane kanapy, a w oddali umieszczony został długi stół z krzesłami. Odwróciłam się w stronę Olivera, który się do mnie uśmiechał.
- I.co podoba się? - zapytał biorąc moje walizki z wejścia i kierując się ku schodom.
- Ładnie tu. - uśmiechnęłam się.
- No to chodź księżniczko. Zabiorę cię do twojego pokoju!
- Ok!- przytaknęłam i pokierowałam się za chłopakiem schodami. Po chwili otworzył ogromne drzwi i ukazało mi się ogromne wnętrze, w odcieniu błękitu. Na jednej z ścian była tapeta z zabytkami świata. Było również biurko, dwuosobowe łóżko, kolejne dwoje drzwi, ogromna komoda i szafa. Postanowiłam sprawdzić dokąd prowadzą drzwi. Jak się okazało po chwili była to łazienka i garderoba.
- No to się rozpakuj i zejdź na dół- powiedział Oliver ustawiając walizki przy szafie i wychodząc. Na jego słowa tylko przytaknęłam i wzięłam się za rozpakowywanie. Po około dwóch godzinach, gdy kończyłam układanie, nagle ktoś wpadł do mojego pokoju.
 - Hej, jestem Elen!  Jesteśmy w pewnym sensie siostrami! - zaczęła gadać jak psychicznie chora.
- Hej jestem Liliana. - przywitałam się. - jak to jesteśmy siostrami?
- Twój tata, to też mój tata!- wyjaśniła blondynka. Teraz dopiero zaczęłam się jej przyglądać. Miała długie, blond włosy, pełne usta i ogóle była w miarę ładna.
- Acha?  Tata nie mówił, że ma inn dzieci.
- No to pewnie zapomniał, bo ma tyle pracy... - a no właśnie zapomniałabym, miałam ciebie zawołać na kolację. Poznasz moja mamę.
- Ok! - przytaknęłam i ruszyłam za blondynką do kuchni. Po całym domu roznosił się cudowny zapach. Od razu poczułam się głośna. Gdy znałam się w kuchni, zauważyłam niewysoką kobietę, która kroiła warzywa. Kiedy uslyszała kroki odwróciła się i do mnie podeszła:
- Witaj Liliana! Jestem Alice.  Miło mi, że mogę cię w końcu poznać.
- Dzień dobry proszę pani!
- Jaką pani!? Mów mi Alice lub ciociu.- uśmiechnęła się promiennie. Odwzajemniłam i wraz z Elen usiadłam przy stole. 
- Mam nadzieję, że lubisz zapiekankę i że ci zasmakuje.
- Szczerze mówiąc kocham zapiekanki! - powiedziałam patrząc, jak kobieta nakłada mi na talerz potrawę. Po spróbowaniu stwierdziłam, że kobieta ma talent do gotowania. Po kolacji poszłyśmy oglądać telewizję. W między czasie przyjechał tata. Potem poszłam się wykąpać i spać...


Hej ! Przepraszam za tak długą nieobecność, ale byłam w szpitalu, a na dodatek miała bardzo dużo konkursów i nauki. 
W końcu go napisałam. Mam nadzieję, że się spodoba!


CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

wtorek, 6 maja 2014

TWO/

Kolejnego dnia obudziłam się w potwornym humorze. Przypomniało mi się wszystko, czego się wczoraj dowiedziałam. Postanowiłam wziąć prysznic, dlatego poszłam do łazienki. Przy okazji umyłam jeszcze dokładnie moje zęby, a następnie wyruszyłam do garderoby, w poszukiwaniu ciuchów na dzisiejszy dzień. Oczywiście krótkie spodenki. Cały zestaw wyglądał tak:

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////VVVVVVVVVVSS/////////

zeszłam do kuchni, w której na szczęście nie było mamy. Nie chciałam jej widzieć. Przygotowałam sobie do zjedzenia płatki z mlekiem. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, dlatego poszłam otworzyć. Ujrzałam w nich mojego tatę razem z jakimś przystojnym chłopakiem. - Część córeczko! To jest Oliver!- przedstawił mi mój tata tajemniczego nieznajomego. - Wiem, że może cię to zdziwić, ale będzie on twoim szoferem i ochroniarzem. - A po co mi ochroniarz? - wypuściłam ich do domu. - Lili, niestety tak musi być, ponieważ jestem znany i ktoś mógłby ci zrobić krzywdę. Oliver będzie na każde twoje zawołanie. - Yhym... - zastanowiałam się.- Mam dla ciebie pierwsze zadanie. - Jakie? - zapytał szatyn. - Zawieź mnie do szkoły, bo mi się nie chce iść do garażu.- chłopak przytaknął, a po chwili wtrącił się tata: - To może ją was zostawię. Poznajcie się lepiej. Oliver pomorze ci się spakować i przywiezie do domu, ponieważ ją mam jeszcze spotkania biznesowe.- skierował się w stronę drzwi i wyszedł. Zostałam sama z moim ochroniarzem. Wróciłam do kuchni i ponownie zaczęłam jeść. Gdy byłam gotowa wyszliśmy z domu i poszliśmy do czerwonego BMW stojącego na podjeździe. Wsiadłam do samochodu i wraz z chlopakiem ruszyłam w stronę szkoły. Gdy podjechałam pod budynek wszyscy się na mnie spojrzeli. Przewróciłam teatralnie oczami i powiedziałam Oliverowi, o której ma po mnie przyjechać. Wysiadłam z samochodu i poszłam do Brada, który stał i gadał z PLASTIKAMI? ! Wściekła podeszłam do niego i się przywitałam. - Hej kotku! Mogę cię poprosić na chwilę?- pociągnęłam go za ramię. Gdy odeszliśmy od nich kawałek zaczęłam: - Od kiedy to ty gadasz z tymi idiotkami? - A od kiedy to ciebie do szkoły przywozi jakiś facet, co? - zapytał wściekły. - To jest mój szofer! - Od kiedy to ty masz szofera? - Od kiedy poznałam mojego tatę! - wykrzyknęłam i już chciałam odejść, ale chwycił mnie za nadgarstek i odwrócił w jego stronę. - Poznałaś twojego tatę? - zapytał zszokowany. - No, ale opowiem ci kiedy indziej. Dziś się przeprowadzam...- uśmiechnęłam się. - Czemu i gdzie? - No do taty bo nie chce mamy już znać. Adres wyśle ci facebookiem. - wtedy zadzwonił dzwonek. Chwycił mnie za rękę i poszliśmy do klasy. I tak minęło mi sześć lekcji. Na ostatniej siedziałam zniecierpliwiona, ponieważ chciałam się już spakować i pojechać do domu ojca. Nagle zadzwonił utęskniony dźwięk, dlatego szybko wyszłam z klasy i pobiegłam w stronę wyjścia. Czekał już tam na mnie szatyn, dlatego wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy, Byłam tam po kilku minutach. Pobiegliśmy do mojego pokoju i zaczęłam się pakować. Oliver mi pomógł. Przed wyjściem z domu napisałam mamie kartkę z informacją, że się wyprowadzam i nie chcę jej znać. Chłopak włożył wszystkie moje rzeczy do samochodu i odjechaliśmy. Po chwili stanęliśmy przed ogromnym domem, a właściwie willą. - No to jesteśmy na miejscu. - powiedział Oliver, a mnie zatkało. - Ja mam tu mieszkać? - pomyślałam i się usmiechnęłam.//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
//


/

No i jest rozdział !


M.

Czytasz= /Komentu/jesz///

niedziela, 4 maja 2014

One

Oczami Liliany…

Właśnie dowiedziałam się prawdy. Jak mogła to tyle lat przede mną ukrywać. Pewnie zastanawiacie się kto. Moja mama. Zawsze mówiła mi, że mój tata zostawił ją, gdy dowiedział się ciąży. Aż tu nagle dowiaduje się, że tak na prawdę rozwiedli się tuż po moich narodzinach , ponieważ tata miał romans z asystentką. Opowiem wam dokładnie,  jak się o tym dowiedziałam.

- Liliana wstawaj! - ze snu wybudził mnie głos mamy. Mruknęłam niezadowolona i schowałam głowę pod poduszkę. Próbowałam jeszcze zasnąć, ale nagle poczułam na sobie coś mokrego. Oczywiście moja szalona mamusia musiała mi szklankę wody wylać na łeb. Wściekła wyszlam z mojego mokrego łoża i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Potem je dokładnie wysuszyłam i poszłam się ubrać. Oczywiście krótkie spodenki, ponieważ je kocham. 
łosoś//
Do tego lekki makijaż i jestem gotowa. Spakowałam potrzebne książki i zeszłam na śniadanie. Na stole stał talerz, na którym były dwa tosty z serem i kawa. Usiadłam na krześle i zaczęłam konsumować. Po około dwudziestu minutach zjadłam. To jest moja wadą. Strasznie wolno jem. Potem poszłam do garażu po moją furę czyli białego Land Rovera.  Dostałam go od mamy na osiemnastkę. Pojechałam do szkoły. Zauważyłam mojego chłopaka - Brada, który stał z kilkoma znajomymi. Podeszłym do nich. Oczywiście od mojego ukochanego dostałam soczystego buziaka. Objął mnie w tali, tak że stałam przed nim. Rozmawiałam z innymi tak długo, aż zadzwonił dzwonek. Tak minęły mi lekcje. Gdy wróciłam do domu usłyszałam krzyki dochodzące z salonu. Podeszłam bliżej i próbowałam podsłuchiwać. Jednym z rozmówców była moja mama, a drugim jakiś mężczyzna.
-  I co wielce się teraz tatuś znalazł! - krzyczała moja mama.
- Dobrze wiesz, że chciałem się z nią widywać, ale mi nie pozwalałaś! Kupowałem jej na każde urodziny, święta i wszystkie inne okazje prezenty,  ale ty jej nic nie przekazywałaś?- krzyczał mężczyzna. Nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że to jest mój tata.
- I co z tego? - wzruszyła ramionami moja rodzicielka. - I tak ciebie nie zna.
- Nie zna mnie, bo nie dałaś szansy nam się poznać! - Weszłam do salonu, a oni momentalnie odwrócili wzrok w moja stronę.  Zwróciłam się do mamy: 
- To jest mój tata?
- Tak - odpowiedziała nie patrząc mi w oczy. Zwróciłam się do niego:
- Czy mama utrudniała ci kontakty ze mną?
- Tak - odpowiedział smutny.- Tak bardzo ciebie przepraszam córeczko.-Nie mogłam spojrzeć na mamę. Miałam do niej ogromny żal. Wybuchłam.
- Jak mogłaś mnie tak oszukać?! Wiesz ile ją nocy przepłakałam!- podbiegłam do taty i go przytuliłam. Przez chwilę stał jak sparaliżowany, ale potem również mnie przytulił.
- Nie wybaczę ci tego nigdy! - powiedziałam do mamy. - od kogo był tak naprawdę ten samochód?- Spóściła wzrok. 
- Nie chcę ciebie znać! - krzyknęłam i pobiegłam do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i się jeszcze bardziej rozpłakałam. Po chwili ktoś zapukał do moich drzwi. Olałam to i dalej szlochałam. Po chwili ktoś wszedł i usiadł na łóżku. Był to tata.
- Liliana, ją ciebie tak bardzo przepraszam,. Mogłem cię porwać!- zażartował.
- Haha...- uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku.
- Tato... mam proźbę...- zaczęłam niepewnie, ponieważ nie wiedziałam czy się zgodzi.
- tak córeczko?
- jeśli chcesz to oczywiście, że tak, ale co na to mama. - zgodził się na szczęście.
- Ona mnie nie obchodzi! Przez tyle lat mnie okłamywała!
- Jak tak to oczywiście. - uśmiechnął się do mnie i przytulił.- To może się lepiej poznamy?- zaproponował.

Przez około trzy godziny rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że ma żonę, która na imię Alice. Jest właścicielem agencji modelingowej. Postanowiliśmy, że jutro się do niego przeprowadzę. Postanowiłam, że z mamą nie chcę się na razie spotykać. Powiem jej o mojej wyprowadzce wtedy gdy przyjedzie tata. Po tym trudnym dniu poszłam spać…


No i jest pierwszy rozdział. Widzimy się niedługo!

Czytasz= Komentujesz

Bohaterowie

Liliana- 19


Harry- 22


Gemma- 20


Louis- 25


Zayn- 22


Diana- 22


Elen- 23


Brad-21

Hej, Siema, Cześć, Witam, Dzień dobry!

/Mam na imię Marianna! Ale to już wiecie. Będę pisać kolejnego bloga o Harrym. Od razu mówię, że rozdziały będą prawie codzienne, ale bardzo krótkie :) A i  to będzie opowiadanie troszeczkę fantastyczne :)

+ zaraz bohaterowie :P/////