niedziela, 6 lipca 2014

Seven

- Hej!- krzyknęłam od razu, gdy przekroczyłam próg domu.
- O hej Lilii! Już jesteś?- powiedziała Alice, która wyszła z kuchni z ręcznikiem kuchennym w ręce. Pewnie po raz kolejny coś pysznego ugotowała i teraz sprząta. Jej, jak ona cudownie gotuje. Ostatnio zrobiła taką przepyszną zapiekankę ziemniaczaną, że bym mogła jej zjeść całe naczynie żaroodporne. Może wydawać się  to dziwne, że się zakochałam w zapiekance, ale ona była po prostu wyśmienita. A co do Alice: Zastępowała mi mamę. Mogło by się wydawać, że przecież mam już mamę, więc po co mi Alice. Prawda jest taka, że mama  od mojej wyprowadzki dzwoniła tylko raz i to jeszcze z pytaniem:
-  Kiedy zabierzesz resztę rzeczy?
Przyznam się, że byłam załamana, ponieważ zawsze byłam jej oczkiem w głowie, a teraz? Tata ostatnio mówił, że widział ją na mieście z jakimś facetem. Szczerze mówiąc miałam w nosie to czy kogoś ma, czy nie.  Z rozmyśleń  wyrwał mnie głos Alice:
- Pomożesz mi nakryć do stołu?- zapytała uśmiechając się do mnie.
- Oczywiście!- odpowiedziałam i ruszyłam za nią. Wzięłam talerze z szafki i rozłożyłam na stole. Następnie rozłożyłam sztućce i było gotowe. Po chwili Alice przyniosła zapiekankę, a po domu rozniósł się aromatyczny zapach zapieczonego sera. Uwielbiam go, ponieważ jest chrupiący i smaczny.
Po chwili zawołam tatę i Elen do jadalni. Chyba poczuli ten cudowny zapach, ponieważ w niecałą minutę siedzieli już przy stole ze sztućcami w rękach. Alice nałożyła każdemu spory kawałek, ale ja ją upomniałam:
- Alice, proszę cię nie nakładaj mi tak dużo?
- Dlaczego? Zawsze smakowały ci moje obiady?- zapytała z lekkim smutkiem w głosie.
- Nie o to chodzi, że mi nie smakują, bo to nieprawda. Kocham twoje jedzenie, ale nie mogę tyle jeść, ponieważ mam dietę.- uśmiechnęłam się do nie, a ona odetchnęła z ulgą.- Gotujesz przecież najlepiej na świecie.
- Oj… nie przesadzaj.
Wtedy wtrąciła się Elen:
- Chwileczkę, po co ci dieta?- zapytała podejrzliwie. Matko jak ta dziewczyna działa mi na nerwy!/
- Harry powiedział, że mogłabym jeszcze parę centymetrów zgubić.- odpowiedziałam od razu, a ona zakrztusiła się sokiem, który właśnie piła.
- Harry?!- zapytała zdziwiona.
- No tak. Mój szef.
- Ona jest w jego agencji?- zapytała swoich rodziców.
- Tak, Harry powiedział, że idealnie nadaje się na modelkę i się zgodziliśmy. – odpowiedział tata
- A ja to niby nie jestem idealna?- burknęła pod nosem i powróciła do jedzenia.
- A no właśnie… jak było?- zapytał tata.
- No dobrze. Zmierzył mnie i zwarzył. Podpisałam umowę.
- To cudownie! Bardzo się cieszę!- klasnął z podekscytowania w dłonie tata. Podejrzewam, że Harry to jego dobry znajomy, ponieważ pozwolił mi bez niczego. Choć i tak jestem pełnoletnia, to i tak lubie go pytać o zdanie na różne tematy.

Po zjedzeniu posiłku pomogłam posprzątać Alice ze stołu, a następnie postanowiłam się przejść. Pobiegłam szybko do mojego pokoju i się przebrałam:
Błękit nieba
Włosy związałam w wysokiego kucyka i wyszłam z domu. Postanowiłam iść do parku. W międzyczasie weszłam jeszcze do jakiegoś supermarketu i kupiłam paczkę gum miętowych i puszkę ”Pepsi”.  W parku usiadłam na ławce i puściłam muzykę. Wdychałam świeże powietrze i rozglądałam się po okolicy. Po pewnym czasie otworzyłam mój gazowany napój. Po wypiciu wrzuciłam jeszcze sobie dwie gumy do buzi i chciałam wstać z ławki, ale pewien widok zwalił mnie z nóg. Zauważyłam moją mamę całującą się z jakimś facetem- młodym facetem. Postanowiłam do niej podejść:
- O cześć mamo!
- Liliana! Hej!- odpowiedziała lekko zmieszana.
- To ty masz córkę? Nie mówiłaś, że masz dzieci.- odpowiedział facet obok niej. Miał on brązowe, krótko przystrzyżone włosy, niebieskie oczy i ogólnie był w miarę przystojny.
- No wiesz… nie było okazji…- odpowiedziała lekko poddenerwowana mama.
- To może ja wam nie będę przeszkadzać! Cześć !- odrzekłam i poszłam w stronę wyjścia z parku. Kierowałam się w stronę domu…


No to macie rozdział. tym razem napisałam trochę dłuższy,bo miałam wenę :) Nareszcie...
No to pozdrowienia i do następnego xD

Czytasz= Komentujesz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz