sobota, 27 września 2014

Twelve

Obudził mnie dźwięk dzwonka telefonu. Byłam niesamowicie wściekła , ponieważ przerwał mi on mój przepiękny sen o księciu z bajki. Spojrzałam na wyświetlacz:  Styles :) Przejechałam po okranie i rozpoczęłam rozmowę:
- Kurwa  Styles, czy ty zawsze musisz dzwonić w nieodpowiednim momencie?- powiedziałam niemrawo.
- Też się cieszę, że cię słyszę! Szykuj się za piętnaście minut będę po ciebie! Idziemy na miasto!
- Ale mi się nie chce!- wykrzyknęłam zirytowana. Dopiero co się obudziłam i jestem zmęczona podróżą, a on mi wymyśla jakieś pojebane zwiedzanie -.-
- Jeżeli za piętnaście minut nie będziesz gotowa, to wyniosę cię z pokoju, nieważne jaki będziesz miała strój!- zagroził i się rozłączył. Ja pomyślałam „Nie zrobisz tego durniu”. Jednak po chwili spojrzałam na mój strój, który składał się ze zwykłych majtek, topu i wysokich skarpetek. Od razu wybiegłam z łóżka i pognałam do łazienki. Szybko obmyłam twarz zimną wodą. Pomalowałam oczy tuszem i podeszłam do walizki. Wzięłam jakiś tam strój, po czym szybko się ubrałam.
cssssdd
 Włosy tylko rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Spakowałam jeszcze kasę i telefon, po czym włączyłam telewizor i oczekiwałam na Stylesa.
Po kilku minutach usłyszałam puknie do drzwi, dlatego wstałam z mojego cudownie wygodnego fotela hotelowego. Po otworzeniu ujrzałam mojego szefa. Na powitanie dał mi szybkiego buziaka z policzek i pociągnął mnie w stronę windy.
- Czekaj, muszę pokój zakluczyć!- upomniałam go.

- Faktycznie.- odpowiedział, jakby było to jakimś nowym odkryciem. Po dokładnym zakluczeniu wsiedliśmy do windy i znaleźliśmy się w ogromnych holu. Podeszliśmy jeszcze do rejestracji, aby powiedzieć na wrazie co, że wychodzimy. Recepcjonistka gapiła się na Harrego jak na kawałek tortu czekoladowego. Byłam tak zirytowana tym, że nie myśląc powiedziałam:
- Kochanie chodźmy już...
 - Oczywiście- uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę.- Do widzenia!- powiedział jeszcze do kobiety, na której twarzy widniał grymas.

                                                                         ***
- Oczywiście- uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę.- Do widzenia!- powiedział jeszcze do kobiety, na której twarzy widniał grymas.
Wyszliśmy z hotelu i pokierowaliśmy się w stronę jakiejś uliczki. Nagle Harry zagadał:
-Co to było KOCHANIE?- wymówił wyraźniej wyraz „kochanie”. W tej chwili przypomniałam sobie, że przecież dalej trzymamy się za ręce.
- Jejku, no zirytowała mnie. Gapiła się na ciebie jak na tort czekoladowy i się wystraszyłam, że ciebie zje!- wyjaśniłam mu ‘’mrocznie”.
- A może ty byłaś po prostu zazdrosna?- zapytał podejrzliwie.
- Ja o ciebie? Nie przeginaj!- odpowiedziałam szybko. Kurwa… jestem o ciebie bardziej zazdrosna niż plastik fantastik o Cristiano Ronaldo!
- Dobra nie ważne… gdzie idziemy?- zapytał a mnie to kompletnie zbiło z tropu.
- Jak to gdzie idziemy?

-  No nie wiem gdzie byś chciała pójść… może jakieś zwiedzanie, co?- zaproponował, a ja przeklinałam go w myślach. Ja i zwiedzanie… to nie gra ze sobą!- No to chodź, pociągnął mnie i nie miałam nic do gadania. 
Przez dobre dwie godziny zwiedzaliśmy jakieś budynki i muzea. Nudziło mi się niemiłosiernie. Na szczęście potem Styles zabrał mnie do restauracji i humor mi się poprawił. Po zjedzeniu wróciliśmy do hotelu. Poszłam do mojego pokoju i zasnęłam.

Hej hej. Kolejny raz nawaliłam :( Nie wiem ile razy mam was jeszcze przepraszać. Zaczęłam nową szkołę i muszę się uczyć. Dodatkowo uczę się jeszcze grać na gitarze i keyboardzie. Muszę też mieć czas na odpoczynek :( Przepraszam jeszcze raz :D i macie rozdział.

Czytasz=Komentujesz!