- Nienawidzę poniedziałków!- były to pierwsze słowa, które
padły z moich ust tuż po przebudzeniu. Ja po prostu nienawidzę tak wcześnie
wstawać, ponieważ jestem ogromnym śpiochem i z moim łóżkiem jestem bardzo
związana. Na szczęście zostały jeszcze trzy miesiące nauki, wliczając do tego
matury. Powinnam się już do nich uczyć, ale kompletnie mi się nie chce. No dobra…przyznam się, jestem zbyt leniwa.
Moje rozmyślenia przerwał pewien głosik w mojej głowie, który podpowiadał, że
pora szykować się do szkoły, ponieważ znowu się spóźnię, a dzisiaj mam pierwszą
lekcję geografię. Uczy jej taki wredny, stary profesor, który nienawidzi
spóźnień.
Leniwym krokiem podążałam w stronę łazienki. Weszłam pod
prysznic, po to aby mnie orzeźwił. Gorące krople wody spływały strumieniami po
moim ciele. Niby zwykły prysznic, ale pomaga oderwać się od rzeczywistości.
Wylałam różany żel na moją rękę i zaczęłam go lekko wmasowywać. Potem dokładnie
spłukałam i wyszłam z kabiny. Nasmarowałam się balsamem i rozczesałam włosy.
Następnie zrobiłam dwie kreski enylaynerem, nałożyłam trochę pudru i tuszu do
rzęs i pomalowałam usta truskawkowym błyszczykiem. Poszłam do garderoby i
wybrałam ubrania na dzisiaj:
Przejrzałam się jeszcze w lustrze i stwierdziłam, że
wyglądam zaskakująco dobrze. Spakowałam potrzebne książki i zeszłam do kuchni.
Krzątała się w niej Alice, delikatnie coś podśpiewując.
- Ślicznie śpiewasz!- powiedziałam jej z uśmiechem, po czym
się do niej uśmiechnęłam.
- Ooo moją królewna już wstała! – przytuliła mnie mocniej.-
I jak się spało?
- Cudownie, ale mogłoby dłużej.- odpowiedziałam z grymasem
na ustach.
- Harry dzwonił żebyś nie zapomniała się spakować. Zabierze
z naszego domu twoje walizki i przyjedzie po ciebie do szkoły.- powiedziała mi
Alice. Jejku…jak oni się o mnie troszczą.
- Tak tak, już
wczoraj mi to uświadomił.- zaśmiałam się przypominając sobie jego
słodkie SMS-y.
- Nie mogę uwierzyć, że moja mała Lilii już wyjeżdża…
strasznie się do ciebie przywiązałam.- uśmiechnęła się do mnie i po raz kolejny
przytuliła. – Na stole uszykowałam ci tosty z nutellą i gorące mleko. Zjedz i
wypij.-
- Alice, ja mam przejść na dietę!- krzyknęłam z wyrzutem.-
Ale i tak to zjem.- uśmiechnęłam się zwycięsko i usiadłam do stołu. Zaczęłam
konsumować. Było naprawdę przepyszne. Gdy zjadłam dałam jej szybkiego buziaka w
policzek i pojechałam do szkoły.
W
szkole…
Gdy znalazłam się na parkingu szkolnym i zaparkowałam,
wysiadłam z samochodu. Zauważyłam moją paczkę i mojego chłopaka. Radosnym
krokiem podeszłam do nich i chciałam przytulić się do Brada, ale on mnie odepchnął.
- Liliana musimy porozmawiać.- powiedział poważnie. Ja mu tylko przytaknęłam i odeszliśmy kawałek
od znajomych.
- Od jakiegoś czasu
coraz rzadziej się spotykaliśmy, a ja zacząłem większość czasu przebywać z
innymi. Poznałem pewną dziewczynę…- zaczęły gromadzić mi się łzy w oczach.
-…Chce zerwać.-powiedział niepewnie.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! – Krzyknęłam. – Ja ciebie
kochałam, a ty jak poświęcałam ci mniej czasu to poszedłeś od razu pieprzyć
inną! Tak naprawdę nigdy mnie nie kochałeś!- wygarnęłam mu wszystko i z
otwartej ręki wstrzeliłam w twarz. On zaczął się pocierać o czerwone miejsce, a
ja uciekłam. Postanowiłam odpuścić sobie lekcję ponieważ nie chciałam by
widzieli mnie w takim stanie. Pojechałam do parku i usiadłam pod ogromnym
drzewem. Zaczęłam płakać.
Trzy godziny później…
Wylałam na niego chyba wszystkie łzy jakie były możliwe w
moim organizmie. Podczas tych kilku godzin uświadomiłam sobie, że on nie jest
warty tych łez, ponieważ on się na pewno zabawia z tą swoją dziwką w najlepsze.
- Będę silna!- powiedziałam sobie na głos i wstałam z ziemi.
Wsiadłam do samochodu i trochę się poprawiłam. Wróciłam do domu. Cały dzień zachowywałam
się jakby się nic nie stało. Wieczorem poszłam wziąć prysznic i zmęczona
płaczem poszłam spać.
No i jest kolejny rozdział! Pozdrawiam!
M.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!